Prolog

  Słońce wzniosło się nad horyzont i swym złotym blaskiem opromieniło całą Lwią Ziemię docierając nawet do najciemniejszych zakątków. Na szczycie Lwiej Skały stał dumny władca owej krainy, a delikatny wiatr nieznacznie targał jego rudą grzywą. Nagle przed lwem pojawił się niebieski ptak, królewski majordomus - Zazu. Ukłonił się nisko, na co król ledwo zauważalnie kiwnął głową i uśmiechnął się ciepło. Wraz ze swym sługą skierowali się w stronę groty stojącej nieopodal. Tam w łapach beżowej lwicy leżały dwie maleńkie, puchate kulki. Szczęśliwy ojciec polizał swoje młode i przytulił małżonkę. Niebawem zjawił się szaman. Rafiki, bo tak się ów mędrzec nazywał, stłukł owoc przyczepiony do swojej laski i sokiem namaścił głowy królewskich córek. Następnie podniósł lwiątka i udał się na czubek Lwiej Skały, gdzie uniósł obie królewny w górę prezentując je poddanym.

~*~

  Brudnobeżowa lwica kręciła się nerwowo po jaskini. Minęło już kilka godzin odkąd wysłała swoje podwładne na zwiady, a one wciąż nie wracały. Zira bardzo nie lubiła, kiedy ktoś się spóźniał i kazał jej czekać. To ona była królową! To ona rządziła i wydawała rozkazy! Nikt nie miał najmniejszego prawa przeciwstawić się jej. Przybrała zdenerwowany wyraz twarzy, wypadła na zewnątrz i w tym właśnie momencie przewróciła się na jakąś niższą rangą lwicę. Zmierzyła samicę wściekłym spojrzeniem i oczekiwała wyjaśnień. Wieści szarej od razu polepszyły humor Ziry, która natychmiast uśmiechnęła się złowieszczo.

- Nadszedł czas... - szepnęła patrząc w pustą przestrzeń przed sobą.

__________________

Rozdział nie został wrzucony podczas przerwy świątecznej, ale całkiem blisko. Zaraz... To nie ten rok. 

Nawet nie wiem od czego zacząć - "trochę" mnie tutaj nie było. Jak już kiedyś mówiłam - nie umiem pisać powitań ani nic w tym stylu. xd Tak więc ten, mam nadzieję, że mi wybaczycie no i postaram się wstawić nowy rozdział w ciągu tego tygodnia. :)

Miłego wieczoru (albo dnia). ;)

Komentarze

  1. Też za bardzo nie umiem pisać powitań xD Komentarzy zresztą też, dlatego nie obiecuje że będą (pewnie sporadycznie, w sumie to zauważyłam że lubię komentować po kilku przeczytanych rozdziałach, ale znając mnie, zwykle mi się nie chcę xd), bądź razie na pewno będę czytać ;)

    Nie mogę się doczekać by poznać bliżej Maishe, najbardziej ciekawią mnie jej relacje z Kiarą, a może nie z Kiarą? To nie jest takie oczywiste jak się wydaje xD W prologu nic nie ma o tym jak lwiczki się nazywają i mogę mieć tylko domysły że to Kiara i Maisha (Maisha raczej na pewno, sądząc po tytule bloga). Poza tym lubię czytać o konflikcie między stadem lwioziemców i złoziemców, na który tutaj się zapowiada i jestem ciekawa Twojej wersji.

    No i cieszę się że wznowiłaś życie Maishy :D Czytałam tą starą wersje, jak jeszcze była, ale myślę że ta będzie jeszcze lepsza, trzymam za to kciuki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Intrygujący prolog :) Jestem ciekawa czyim dzieckiem jest Maisha - sądząc po opisie, to Simba lub Mufasa jest ojcem (ruda grzywa), pasowałoby też umiejscowienie w czasie (Zira na wygnaniu). Chyba, że będzie chodzić o zupełnie kogo innego. Tak czy siak, będę tu wpadać :)

    Odnośnie bloga The Lion Guard - pomysł gdzieś tam jest, ale czasu brak na pisanie. Uczę się teraz do sesji i zupełnie nie mam weny, aby stworzyć cokolwiek :(

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak się cieszę że znow moge przeczytać na blogu twoją nocię x3 Prolog wyszedł strasznie ciekawie i chcę wiecej <3 Ciekawi mnie cała historia która się potoczy i sama postać tytułowej Maishy x3 Będę musiała czekać do następnego rozdziału ^^ Czekam z niecierpliwością i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz